Serwis informacyjny
Biedni to nie numeryBiuro Rejonowe Caritas przy kościele św. Jana Pawla II w Biłgoraju działa od 24 listopada 2016 roku. Jest czynne w każdy czwartek
w godz. 9.00 - 12.00. Do chwili obecnej zaopiekowaliśmy się wieloma osobami z Biłgoraja i okolic, które szukają pomocy. Nie chcę jednak pisać o żadnych statystykach i liczbach. Pragnę napisać o tym czego się nauczyłem przez ten okres, gdy jako wolontariusz spotkałem ludzi przeżywających naprawdę trudne momenty życia.
Tu w Biłgoraju żyją wśród nas osoby, które zmagają się z ciężkimi problemami. Oto przyklady. Pani Ania mieszka z mężem, synami i bratem na bardzo małej przestrzeni. Ich dom to pokoik, kuchnia i łazienka. Pani Ania śpi z mężem i synami w pokoiku a w kuchni, z resztą też malutkiej, śpi na prowizorycznym łóżku brat pani Ani. Pani Ania jest już w podeszłym wieku. Gdy poznałem historię tej rodziny, byłem wstrząśnięty ile tragicznych zdarzeń życiowych miało wpływ na ich życie. Prawie każdy domownik cierpi
z powodu kilku zdarzeń losowych. Najpierw bieda rodziców, a z tego brak wykształcenia - mimo talentów dzieci; dorywcze prace przez całe życie; potem nałogi domowników i na koniec choroba dziecka. Choroba rozciągnięta w czasie, która pochłonęła wszystkie siły, środki i energię życiową pani Ani. Jak zapewnić ciepło rodzinne, gdy tyle przeciwności. Zastanawiałem się skąd tak naprawdę bierze tyle sił do życia. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Podczas jednej z moich wizyt w domu pani Ani, zaprosiła mnie do pokoiku i pokazała ołtarzyk ze świętymi figurami. Wtedy opowiedziała mi
o swojej ufności i wierze, że Pan Bóg na pewno o niej nie zapomniał. Wierzy, że Opatrzność Boża czuwa nad jej rodziną. Wspomniała o sukcesach jednego ze swoich synów. Wiara tej osoby jest ogromna. Byłem tym zaskoczony. Pani Ania stała się dla mnie niedoścignionym wzorem jak należy pokładać ufność w Bogu podczas przeciwności losu.
Od pani Marty, która przyjeżdża systematycznie do naszego Biura z okolicznej wioski rowerem, uczę się pokory. Życie nie oszczędziło jej. Doświadczyła odrzucenia, pogardzenia i prawdziwego ubóstwa. Pojawiła się u nas z powodu trudności materialnych. Zawsze cierpliwa, łagodna, płochliwa, skromna. Stara się być niezauważona. Gdy rozdajemy żywność krótkoterminową, wychodzę do niej z Biura na zewnątrz i spotykam ją za ostatnim filarem. Nigdy nie ma śmiałości podejść. Potrzebuje pomocy, ale uważa, że jednak na pewno są jeszcze bardziej potrzebujący od niej. Dziękuje za wszystko. W życiu nie spotkałem tak pokornego człowieka. Gdy znalazła się w szpitalu musieliśmy do niej pojechać, aby ją pocieszyć i podnieść na duchu.
Wiele się uczę na codzień od naszych podopiecznych. Papież Franciszek w liście na tegoroczny Dzień Ubogich napisał: „On /Bóg/ jest tym, który „słucha”, „interweniuje”, „broni”, „wykupuje”, „zbawia”… Zatem biedak nie napotka nigdy Boga obojętnego albo milczącego wobec jego modlitwy. Bóg jest tym, który oddaje sprawiedliwość i nie zapomina (por. Ps 40,18; 70,6). Co więcej, Bóg staje się miejscem ucieczki dla biedaka i niezawodnie przychodzi mu z pomocą (Ps 10,14).” Właśnie to często widzę. Wiarę
i ufność ludzi potrzebujących. A my, wolontariusze, jesteśmy narzędziem
w rękach Boga. Potrzebni jesteśmy ubogim jak pisze papież Franciszek: „By mogli się podnieść, naszych serc, aby czuć na nowo ciepło uczuć, naszej obecności, aby przezwyciężyć samotność. Potrzebują po prostu miłości”.
/Miroslaw Kita - koordynator wolontariatu Caritas/
2019-11-17 23:22