W ROCZNICĘ POWSTANIA STYCZNIOWEGO - KRZYŻ ŻELAZNY NA KAMIENNYM COKOLE PAMIĄTKĄ ZRYWU NARODOWEGO
Po upadku insurekcji kościuszkowskiej, otaczające nas wówczas mocarstwa - Prusy, Austria i Rosja, dokonały w 1795 r. III rozbioru Polski, likwidując tym samym państwo polskie, usuwając jego nazwę na okres ponad 120 lat z mapy Europy. Czas zaborów to czas bohaterskiej walki z zaborcami o przetrwanie, o
zachowanie wiary i polskości oraz zrywów narodowych.
W ogrodzeniu naszej świątyni, znajduje się krzyż żelazny na kamiennym cokole, który jest pamiątką jednego z największych zrywów narodowych – powstania styczniowego z 1863 roku. W tym czasie w Biłgoraju stacjonowały dwie roty wojska carskiego. Oddziały powstanców, które ukrywały się m.in. w lasach Puszczy Solskiej prowadziły krwawe i zacięte walki z wojskami carskimi. W tym też okresie powiat biłgorajski posiadał rozbudowaną i doskonale pracującą organizację konspiracyjną. Skupiała ona wielu ofiarnych patriotów, dzięki którym powstańcy odnieśli wiele sukcesów. Wśród tych patriotów bardzo często byli duchowni Koscioła Katolickiego, którzy również w tym powstaniu bohatersko wspomagali walczących o wolną Polskę. Za te działania w późniejszym okresie ponieśli dotkliwe represje.
Ks. Stanisław Matraś z Biłgoraja (zesłany na Syberię; jego wspomnienia drukujemy w naszej gazetce na str. 8) tak o tym wspomina:
„Rząd rosyjski, pragnąc zupełnie wykreślić z karty geograficznej nazwę Polski, Litwy, Żmudzi, Wołynia, Podola i Ukrainy i wcielić na zawsze wspomniane wyżej kraje do swego moskiewskiego państwa, postanowił zniszczyć materialnie i moralnie cały kraj polski; obedrzeć naród ze czci, wiary i mienia; wytępić z korzenia główny żywioł polski, a szczególniej najpiękniejszy kwiat młodzieży polskiej, i w końcu zadać całej Polsce taką głęboką i śmiertelną ranę w same serce, z której by nigdy nie mogła się wyleczyć, powstać i powrócić do dawnej potęgi, znaczenia, sławy, którymi szczyciła się za czasów Stefana Batorego, Jana Sobieskiego i innych królów polskich.
Do przeprowadzenia tego szatańskiego planu posłużyło właśnie Rosji ostatnie polskie powstanie. Podczas bowiem tego powstania rząd rosyjski wywierał swą szatańską złość i zemstę na wszystkich bez wyjątku Polakach, którzy mieli jakikolwiek bądź udział w polskim powstaniu, lub też byli o niego podejrzani. Dla tego też postępował ze wszystkimi Polakami z największą srogością i zaciekłością, bo wywieszał i rozstrzelał głównych politycznych działaczy, a mniej winnych lub podejrzanych o polityczne przestępstwo, wysłał kilkadziesiąt tysięcy porządkiem etapnym do Rosji i Syberii w ciężkie roboty i na osiedlenie, lub też do aresztanckich rot i do swego moskiewskiego wojska na Amur i Kaukaz na całe życie bez żadnej wysługi.
Nadto rząd rosyjski wytępił unią w całym polskim kraju, skasował męskie i żeńskie klasztory, rozpędził zakonników w różne strony, lub sekularyzował ich własną swą powagą na świeckich księży. Pozamykał setki katolickich kościołów i przerobił ich na swe prawosławne cerkwie, wojskowe koszary, szpitale, magazyny, składy, lub na gorzelnie, browary i różne fabryki..”
Warto zaznaczyć, że w okresie powstania styczniowego w kościele Wniebowzięcia NMP w Biłgoraju proboszczem był ks. Bartłomiej Chwała (1845 – 1863), który urodził się w tym mieście w roku 1806. W okresie stanu wojennego w Królestwie Polskim w dniu 14 października 1861 r. w naszej świątyni śpiewano zakazane pieśni patriotyczne, m.in. „Boże coś Polskę...”. To za to ks. Chwała został oddany pod nadzór policji. O losie księdza proboszcza napisał dużo Tomasz Brytan. Oto fragment jego pracy „Ludzie Biłgoraja” opartej na badaniach źródłowych:
„Ksiądz Bartłomiej Chwała był mocnym punktem rodzącej się wówczas Organizacji Narodowej w naszym mieście, której w Biłgoraju przewodniczył aptekarz Julian Jasiński. W czasie trwania Powstania Styczniowego, wieczorem 15 marca 1863 roku, ksiądz Bartłomiej otrzymał poufną informację o mającym nastąpić aresztowaniu. Mając na uwadze los księdza Paśnikowskiego z Lublina, a także liczne inne aresztowania księży, w śród który był dobrze mu znany rodak z Biłgoraja ks. Stanisław Matraś, wikary w Krzeszowie. Dotarła również do niego wiadomość o wkroczeniu w tym dniu do Tarnogrodu dużego oddziału powstańców pod dowództwem pułkownika Leona Czechowskiego. Nie bez trudu przyszło mu opuścić parafię i swoje rodzinne miasto, ale miał nadzieję, że szybko tu powróci. Myślę, że warto tu przytoczyć słowa biłgorajskiego proboszcza: <W połowie marca 1863 r., w pierwszych początkach powstania, unikając groźby powiatowego naczelnika wojennego, wymierzonych przeciw mej osobie, które faktycznie byłyby spełnione, gdybym nie zdołał wcześniej przejść do Galicji>.
Rano w dniu 16 marca 1863 roku major Piotr Michajłowicz Władimirów polecił swojemu oficerowi, by w towarzystwie pełniącego obowiązki burmistrza Aleksandra Duchińskiego udał się na plebanię i aresztował proboszcza.. Na plebani nie zastano ks. Chwały i jak oświadczyli wówczas domownicy wyjechał nie mówiący nikomu dokąd. Następnie przeprowadzono szczegółową rewizję zarówno na plebani jak i w kościele - szukano przede wszystkim proboszcza i <chorągwi ze znakami rewolucyjnymi>”.
W Archiwum naszej parafii, w dwóch dokumentach z 1880 roku, znajdujemy krótką informację o dalszych losach ks. Bartłomieja Chwały. Obie notki sporządzone zostały przez ks. Ludwika Mecha, który w „Księdze Spraw Różnych” wspomina: „W czasie nieszczęsnego naszego powstania w 1863 roku, zmuszony okolicznościami, wyjechał za granicę. Probostwo w pół roku nowy Ksiądz administruje, i odchodzi. W roku 1867 – Rząd Rosyjski konfiskuje grunt proboszczowski, zabiera inne fundusze”.
Drugą notkę wpisuje do „Księgi Przychodów i Rozchodów Bractwa Trójcy Przenajświętszej”. Tym razem mamy więcej szczegółów:
„(...) Ks. Bartłomiej Chwała, rodak Biłgorajski, który zmuszony uciekać w 1863 r. za granicę, ledwo starczyło mu na drogę do Mołdawi”. Potwierdza się tym samym hipoteza, że udał się na południe do Jass (Mołdawia), gdzie zamieszkał jako emigrant polityczny w domu swego kuzyna, sitarza pochodzącego z Biłgoraja.
Również kolejni proboszczowie naszej parafii, aż do czasu ks. Ludwika Mecha (1869 r.) w różnym zakresie byli represjonowani.
Represje jakich doznali świeccy i duchowni są niewyobrażalne, o niektórych z nich wspomina wcześniej już wspomniany ks. Stanisław Matraś z Biłgoraja w swoich wspomnieniach „Podróż do Syberii po Moskiewskich Etapach w 1863 – 1864 r.”.
Pamiętajmy o rocznicy powstania styczniowego i oddajmy hołd w odpowiedni sposób tym, którzy w trudnych czasach walczyli o wolną Polskę i marzyli o tym co my mamy dzisiaj.
Autor: Mirosław Kita
2010-05-05