„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”
W piątek 15 kwietnia 2016 r. w naszej parafii została odprawiona pierwsza Msza św. o uzdrowienie i uwielbienie. Dlaczego ta Msza przyciąga tak wiele osób? Odpowiedzi padają różne. Niektórzy mówią, że dopiero tutaj czują głębię modlitwy. Inni, że doświadczają mocy modlitwy wspólnoty. Ktoś był świadkiem uzdrowienia z choroby bliskiej mu osoby i dlatego przychodzi. Inny wyjaśnia: „tu naprawdę wierzę, że Bóg jest i działa” albo: „po prostu lubię chodzić na Mszę o uzdrowienie”. Przychodzą osoby zaproszone przez kogoś znajomego, ktoś inny zaszedł tu z ciekawości, kolejny - bo potrzebuje odrobiny nadziei. Bywa, że pomógł „przypadek” - ktoś znalazł się w pobliżu kościoła o właściwej porze lub usłyszał czyjąś rozmowę o tym, co dzieje się "we Wniebowzięciu". Jednak pod tymi różnymi odpowiedziami kryje się tak naprawdę jedno - działanie Ducha Świętego. To On, w sobie tylko znany sposób, może kogoś przyprowadzić na Mszę o uzdrowienie. A dlaczego właśnie tam?
Każda Msza Święta, na której jesteśmy jest Mszą Świętą z modlitwą o uzdrowienie. Na każdej Mszy Świętej Jezus uzdrawia. Zanim przyjmiemy Komunię Świętą, Kościół wskazuje nam, co mamy powiedzieć. „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”, a ksiądz po cichu odmawia modlitwę: „Panie Jezu Chryste, niech przyjęcie Ciała i Krwi Twojej nie ściągnie na mnie wyroku potępienia, lecz dzięki Twemu miłosierdziu niech mnie chroni oraz skutecznie leczy moją duszę i ciało".
Eucharystia o uzdrowienie jest przede wszystkim…Eucharystią. Jest doświadczeniem Jezusa obecnego pod postacią chleba i wina, który działa pośród swego ludu. Jest dziękczynieniem Bogu Ojcu za Syna, jest spotkaniem z kochającym Bogiem, który wychodzi naprzeciw człowiekowi. To, co dzieje się na Eucharystii, jest tajemnicą, nie do końca możliwą do zrozumienia, ale można jej doświadczać i przeżywać w bardzo różny, indywidualny sposób. To, co dzieje się na Mszy o uzdrowienie, nie jest teologicznie niczym innym, a jednocześnie… jest tak różne. Nie dlatego jednak, żeby wywoływać jakąś sensację odmiennymi modlitwami lub "wymuszać" coś na Bogu czasem ich trwania. Chodzi raczej o to, by rozmowa z Bogiem stawała się czymś normalnym dla każdego uczestnika tej Mszy, a dłuższa modlitwa ma szansę stać się modlitwą pogłębioną. Nie zawsze przyniesie radosne uniesienia i pokój - choć jest to doświadczeniem wielu osób. Dla innych może być czasem walki, zmagania się z ciężarami noszonymi od lat; czasem doświadczania bólu dawno zepchniętego na brzeg świadomości; okazją do stanięcia oko w oko z własną słabością, cierpieniem, grzechem i niemocą. Ale gdy człowiek pozwala sobie na takie doświadczenie w obecności Boga - ma szansę spotkać Go naprawdę. Takie spotkanie u jednych przynosi natychmiastową poprawę, u innych zaś jest początkiem procesu, który dopełni się w czasie.
Jedno jest pewne - Bóg jest obecny i czeka z otwartymi ramionami, abyś pozwolił Mu się z tobą spotkać, abyś pokazał Mu swój ból, swoje cierpienie. Pragnie uzdrawiać, oczyszczać, uwalniać. Przywraca nadzieję i sens życia, daje radość, daje ulgę w cierpieniu, przywraca wiarę i otwiera Twoje serce. I cierpliwie czeka, abyś otworzył się na Jego moc, troskę i czułość… A co wtedy się stanie? Dowiesz się, tylko daj Bogu szansę, by sam mógł się o ciebie zatroszczyć.
Autor: Ewa M.
17.04.2016 09:10