Jesteśmy ich spadkobiercami
Chcąc zachować w pamięci osoby i wydarzenia historyczne ważne przede wszystkim dla mieszkańców Woli Dużej i Małej, a także dla narodu polskiego, rodziny Wąsików oraz Królów, Bielaków i Dzidów postanowiły, że na ścianach domkowej kapliczki, usytuowanej przy posesji Krystyny i Tadeusza Wąsików, zamontowane zostaną dwie tablice. Jedna poświęcona będzie mieszkańcom wsi Wola zniewolonym do służby w armiach zaborców, Piłsudczykom walczącym o niepodległość Polski w latach 1918-1920, uczestnikom wojny obronnej, członkom ruchu oporu i partyzantom z lat 1939-1945, wysiedlonym w 1943 r. i zamordowanym przez niemieckiego okupanta. Druga tablica ma upamiętniać tragedię wysiedleń. Hitlerowcy wysiedlili stąd 126 osób, w tym 40 dzieci. Z obozów koncentracyjnych nie wróciło 7 osób, w tym 4 dzieci. Na terenie Woli Niemcy rozstrzelali 5 osób. 21 członków AK z oddziału Józefa Steglińskiego „Corda” poległo w akcji „Burza” pod Osuchami.
Myśl zamieniono w czyn i 9 września 2007 r. przy kapliczce została odprawiona pierwsza Msza św. Eucharystię celebrował i tablice poświęcił ks. prałat Józef Flis.
W tym roku już po raz 9. przy kapliczce spotkali się mieszkańcy Woli oraz goście z Gromady, Tereszpola, Biłgoraja a nawet Nowego Jorku, by uczestniczyć we Mszy św. sprawowanej w intencji przodków, którzy walczyli o wolność. 21 czerwca br. Eucharystię sprawował proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Biłgoraju ks. kan. Jerzy Kołtun. – Miarą wielkości człowieka jest historia, jest pamięć. Jeżeli pamiętamy o tych, którzy byli przed nami, to wtedy mamy świadomość, kim jesteśmy – mówił ks. Jerzy na początku Mszy świętej. – Chcemy dzisiaj zatrzymać się nad tymi, którzy w czasie ostatniej wojny doznali wielkiego ucisku, tymi którzy zginęli, dostali się do obozów koncentracyjnych, na różne sposoby doznali kaźni – zaznaczył kapłan i przywołał z imienia i nazwiska osoby, które nie wróciły z obozów koncentracyjnych, rozstrzelane, wysiedlone (w tym 40 dzieci), 21 żołnierzy AK, którzy zginęli w czasie operacji „Burza”. Msza św. sprawowana była w intencji wymienionych osób. Wszystkie polecane były Bożemu miłosierdziu z prośbą o łaskę nieba, by Pan Bóg przyjął ich trud, cierpienie i krew, i życie.
W kazaniu celebrans odwołał się do odczytanej Ewangelii mówiącej o wierze, a także jej braku. Kapłan mówił o braku zaufania Panu Bogu, o strachu. Przypominał trudne wojenne czasy, podkreślając naszą powinność wobec tych, którzy odeszli. – Dzisiaj chcemy naszym bliskim, którzy się nie załamali, w sposób szczególny oddać chwałę, przedstawić ich Panu Bogu. Jeśli cokolwiek ich od Niego oddzielało, kiedy kończyło się ich życie, prośmy, by Pan Bóg im to wszystko przebaczył, aby poczytał tylko to, co dobre, aby krew nie była przelana daremnie – mówił. – My, którzy czujemy się spadkobiercami tamtych ludzi, tamtych sytuacji, mamy obowiązek naszą pracą, naszym życiem, naszą modlitwą, naszą wiarą wejść w trud tych, którzy wtedy się trudzili, wierzyli, pracowali, smucili i radowali – podkreślał powinności kolejnych pokoleń wobec przodków. – Nie możemy z założonymi rekami siedzieć i czekać. Trzeba byśmy szukali w Bogu nadziei, byśmy wspominając dawne czasy, dni minione dbali o naszą teraźniejszość i przyszłość – wskazywał ks. Jerzy. – Trzeba nam tej nadziei w Bogu pokładanej. Pamiętajmy, że tylko Bóg może uciszyć te wszystkie burze, te wszystkie problemy, te wszystkie fale, tak jak w dzisiejszej Ewangelii, które nas zalewają – pouczał kapłan.
– Niech Pan Bóg przyjmie tę ofiarę naszych przodków i niech przyjmie też nasze życie i niech ono będzie rzeczywiście godne imienia chrześcijanina – zakończył ks. Jerzy Kołtun.
Autor: Maria Szado
25.06.2015 23:32