Byliśmy u Matki, a nasze intencje zapisaliśmy stopami na asfalcie
W dniach 4 – 14 sierpnia 2014 r. Grupa Ziemi Biłgorajskiej pielgrzymowała do tronu Jasnogórskiej Mamy. 11 dni rekolekcji w drodze. 11 dni niezwykłych przeżyć. 11 dni wędrówki w upale i wietrze. A po 11 dniach Jasna Góra i niezapomniane spotkanie z Najczulszą z Matek.
Wyruszyliśmy w drogę by własnymi krokami odmierzać dystans, jaki dzielił nas od domu Maryi. Przez wysiłek, zmęczenie, wzajemną pomoc łączyliśmy nasz dom z Jej mieszkaniem. W tym czasie przechodziliśmy również inną, o wiele trudniejszą pielgrzymkę…tę, która dzieliła nasze serce od Jej serca. Wędrując do Częstochowy, pokonywaliśmy odległość, która dzieli nas od Jej Syna. Mierzyliśmy się z naszymi słabościami, grzechem, przyzwyczajeniami i wadami, które oddzielają nasze pragnienia i myślenie od woli i myśli Pana.
Każda pielgrzymka to droga do celu, to trud podejmowany wspólnie, by dojść tam, gdzie tyle innych szlaków znajduje swój kres i upragnioną przystań. To doświadczenie wspólnoty i samotności, składane w darze u stóp oczekującej nas Matki.
Dlaczego ludzie idą na pielgrzymkę? Takie pytanie często stawiają Ci, którzy przyglądają się pielgrzymom. Odpowiedzieć jednoznacznie wbrew pozorom wcale nie jest łatwo. Trzeba się przede wszystkim zapytać tych, którzy pielgrzymują. A powodów jest wiele: i prośby i dziękczynienia; wszystko co możliwe; pewnie też próba sprawdzenia siebie.
Można powiedzieć, że charyzmat pieszego pielgrzymowania ma w sobie coś niepowtarzalnego. To owo „coś”, zostało ocalone aż po dzień dzisiejszy, niosąc nadzieję i wiarę w jutro. To doświadczenie radosnego spotkania z Bogiem, kontemplacji Jego Słów oraz pragnienie dzielenia się tym ze wszystkimi i na wszelkie możliwe sposoby.
Od pierwszych wieków swojego istnienia chrześcijaństwo było nazywane Drogą. Było znakiem, że świat, w którym żyjemy, nie jest naszym domem, że cała rzeczywistość, choć ważna i piękna, jest tylko etapem przejściowym.
Pielgrzymka to droga, która jest skrótem całego naszego życia. Do przejścia tej drogi koniecznie potrzebna jest siła, ta duchowa i ta fizyczna. Na pielgrzymce tej siły szukamy w sobie, ale jednocześnie oczekujemy, że ktoś nam pomoże, nakarmi, przenocuje, po prostu okaże swoją dobroć. Bez sił, bez wsparcia dojść do celu nie sposób. Podobnie z naszym życiem, które jest drogą dążącą do zbawienia. Aby dotrzeć do celu trzeba znaleźć mnóstwo sił do nawrócenia, do zerwania z grzechem i do czynienia dobra. Część tych sił mamy w sobie, część koniecznie musimy dostać od innych: ludzi i Pana Boga przede wszystkim.
Samodzielnie nie jesteśmy wstanie pokonać przepaści, jaka nas oddziela od Chrystusa. Zagubieni na bezdrożach własnych pomysłów, zmęczeni wielokrotnie podejmowanym wysiłkiem, zrezygnowani pośród ciemności, pozbawieni odpowiedniej mapy nie mielibyśmy szans dotrzeć do celu. Na szczęście, nie jesteśmy sami. Mamy Opiekunkę, która wesprze nas swoją siłą. Idziemy za Przewodniczką, która zna Drogę. Przyświeca nam Gwiazda, której światło jest silniejsze niż mrok naszego serca.
Maryja przez pokorę stała się i jest doskonałą Oblubienicą Boga. Prawdziwa, szczera, bez udawania przebywa w Jego obecności. Pozbawiona wszelkiej zazdrości i pychy dzieli z nami tajemnice swojego szczęścia. Sekret swojego serca powierzyła Bogu w wypowiedzianej przed aniołem zgodzie na Bożą wolę. „Amen” wyraża Jej osobę lepiej niż jakiekolwiek inne słowo. Uległa Bogu - nie poddaje się niczemu złemu, pozbawiona bogactw - wszystko posiada, rezygnując z zaszczytów - staje się Panią świata. Uczy nas, że pełne szczęście znajdziemy w rozpoznaniu i poddaniu się woli Ojca. Dlatego z Nią powtarzamy "Amen. Amen".
Naszego pielgrzymowania nie można zredukować do czasu jedenastodniowej drogi do domu Maryi. Zamojsko - Lubaczowska Piesza Pielgrzymka nie kończy się z chwilą przekroczenia progów Jasnogórskiego Sanktuarium. To trud pracy przed, radość obecności w trakcie i owoc nagrody po wydarzeniu, które było nam dane przeżyć, by przez oderwanie od trosk dnia powszedniego pobyć przez chwilę ze sobą, ucieszyć się innymi i zachwycić Bogiem.
Istnieje wartość zapomniana przez dzisiejszy świat, od lat niedostrzegana w naszym powszednim życiu, za którą tęskni każda ludzka dusza. Tą wartością jest świętość, a jej moc ukazuje nam właśnie święty Jan Paweł II, świadek jak najbardziej wiarygodny, którego kanonizację przeżywaliśmy w tym roku. Ze spotkań ze świętym Janem Pawłem II wracaliśmy do domu w jakimś sensie odmienieni. Widzieliśmy człowieka świętego, cierpiącego, który do kresu swych sił dawał świadectwo o Bogu - Bogu, który jest Miłością. Mówiąc: "Nie lękajcie się być świętymi!", święty papież wyrażał właśnie tę niezłomną wiarę w Boga - Miłość i w sens cierpienia. Przecież za „raną krzyża" jest zmartwychwstanie.
Pielgrzymia droga, mimo wielu niedogodności i trudów, jest niezwykle prosta. Na jej końcu jest Światło, które wciąż nam mówi, jak mamy dalej iść przez kolejne dni naszej codzienności. A my uwierzyliśmy temu Światłu i dlatego w ciszy swojego serca powtarzamy za błogosławionym kardynałem, który też przeszedł kiedyś daleką drogę: Prowadź nas Światło łagodne, Ty nas poprowadź. Noc ciemna, dom daleko, Ty nas poprowadź. Nie prosimy, byś nam ukazał daleki horyzont – jeden krok wystarczy…
Teraz Mamo Częstochowska będziesz mogła zapytać każdego pielgrzyma słowami Oblubienicy z Pieśni nad Pieśniami: Cóż wam się podoba w Szulamitce, w tańcu obozów? Co Jej odpowiemy? Dlaczego kochamy tę pielgrzymią drogę? Po co w nią ruszyliśmy? Co ze sobą przynieśliśmy? Jakie prośby, jakie pragnienia, jakie modlitwy, jakie nadzieje? To będziemy wiedzieli tylko my, Ona i kaplica Cudownego Obrazu, na posadzkę której nie przestają kapać łzy zagubionych dzieci.
Autor: Ewa M.
23.08.2014 18:40