CO KRYJĄ PODZIEMIA NASZEJ ŚWIĄTYNI ?
Jeszcze jako dziecko o podziemiach naszej świątyni słyszałem wiele, chociażby o wielu pomieszczeniach i przejściach podziemnych na miasto. Były to raczej dziecinne wyobrażenia bo przecież nikt wówczas z nas tam nie był.
Aby znaleźć odpowieć na pytanie zawarte w tytule postanowiłem prześledzić stare dokumenty parafialne. Jaki był efekt tych poszukiwań? Najkrócej mówiąc wchodząc już na plac koscielny i w dostępną część podziemi należałoby zdjąć nakrycie głowy i pomodlić się za spoczywających w tym miejscu naszych przodków. Jest to po prostu jeden wielki cmentarz, gdzie pochowanych było wielu przeciętnych i tych bardziej zasłużonych mieszkańców naszego miasta. Początkowo, zgodnie z panującymi zwyczajami, zmarłych grzebano na cmentarzach przykościelnych. Istnieje opis tego cmentarza wykonany w 1786 roku. Dopiero pod koniec XVII wieku z powodu małej ilości miejsc, jak też względów sanitarnych cmentarze lokowano poza zabudową.
Z opisu wykonanego w 1847 r. dowiadujemy się, że w podziemiach świątyni znajdowały się dwa groby. Czyje to groby? W jednym grobie z pewnością pochowany jest Ks. Jan Mroczkowski (budowniczy kościoła WNMP w Biłgoraju). Zmarł w 1764 r. i wedle ostatniego życzenia, jakie wyraził w swoim testamencie, został pochowany w wielkim grobie w kościele parafialnym. Trzeba tu zaznaczyć, że najprawdopodobniej dostępny dzisiaj grobowiec należy właśnie do niego. Inne częsci podziemia są niedostępne z prostego powodu, wejście jest zamurowane.
Drugi grób, o istnieniu którym wiemy, to z pewnością grób Eleonory Nowakowskiej i Stanisława Nowakowskiego. Niektórzy historycy mówiąc o dwóch grobach mają na myśli właśnie oddzielne groby Eleonory i Stanisława. Jednak po głębszej analizie należałoby uznać, że byli oni pochowani w jednym grobowcu.
Ale to jeszcze nie koniec. W większej części podziemi naszej światyni byli chowani przez pewien czas wierni, w momencie zapełnienia cmentarza wokół świątyni. Są na to dowody z opisu wykonanego jeszcze w 1773 r. (Rejestr Dobrodzieji Kościoła Biłgorajskiego) mówiącego, że w lecie z podziemi świątyni wydobywał się nieprzyjemny fetor. Dlatego u wejscia do grobów wstawiono dębowe drzwi. W późniejszym okresie przenoszone były z pewnością szczątki naszych przodków odkrytych podczas różnych prac ziemnych wokół świątyni.
Dzisiaj możemy wejść jedynie do małej częśći jednego grobowca (patrz ciemny prostokąt na przekroju świątyni). Wejście znajduje się pod bocznym prawym ołtarzem Matki Bożej Częstochowskiej. Niewielkimi schodami i wąskim ciemnym przejściem możemy dotrzeć jedynie do grobowca, w którym znajduje się jedna trumna (najprawdopodobniej spoczywa w niej budowniczy świątyni Ks. Jan Mroczkowski). Z szacunku do spoczywającego tam zmarłego celowo nie robiłem zdjęcia tej trumnie. Są na niej wyryte jedynie znaki IHS.
Przyglądając się dokładnie ścianom łatwo można dostrzec, że mała część muru nie pasuje do całości. Było to wejście do dalszej części podziemi ale z nieznanego powodu zostało ono solidnie zamurowane. Domyślam się jedynie, że mogą przemawiać za tym względy historyczne. Było to jedyne możliwe zabezpieczenie przed bezczeszczeniem grobów w okresach zawieruchy wojennej. Nic nie było pewne. Po II wojnie światowej wejście to nadal pozostawało zamurowane. Dzisiaj po wielu latach nikt tak naprawdę już nie wie kto jeszcze spoczywa w podziemiach naszej świątyni. Wiadome jest jedynie to, że sam już plac przykościelny słusznie nazywany przez wielu cmentarzem i podziemia świątyni przepełnione są szczątkami naszych przodków. Oczywiście o przejściach podziemnych poza teren światyni nie ma mowy.
Autor: Mirosław Kita
2010-05-05